Parasolki, parasolki

umbrellas-4179344_1920

Lipcowa fala upałów, która uderzyła w Grecję, spowodowała nie tylko braki wody, ale również braki parasoli przeciwsłonecznych. Temperatura powietrza osiągała 41 stopni Celsjusza, ale temperatury nagrzanych straganów już w godzinach porannych przekraczały tę wartość dwukrotnie. Jako pierwsze rozpuściły się drobne pamiątki z taniego plastiku. Gipsowe repliki Akropolu wyschły na proch, a tace baklavy zapłonęły wesołym, słodkim płomieniem. W takich warunkach sprzedawcy przeciwsłonecznych okularów i parasolek tylko zacierali ręce. Do czasu.

Jako pierwsze poszły z dymem papierowe parasolki do drinków. Trzeciego lipca w południe, jakby na umówiony znak, wszystkie zanurzone w onzo, tsiouro czy metaxie patyczki zakończone papierowymi baldachimami wygięły się, aby następnie błyskawicznie zamienić się w dymiące niedopałki. Nie minęły dwie godziny, a do papierowych ozdób koktajlowych szklaneczek dołączyły barwne pokrycia przeciwsłonecznych parasoli. Zdesperowani sprzedawcy tychże, usiłując ratować resztki towaru, zaczęli rzucać płonące materiałowe meduzy w morskie fale.

Dwa dni później w Salonikach lokalny rybak mozolnie naprawiał podarte drutami sieci. Gorgios Zongolopoulos przeklinał prądy morskie, które zamiast ławicy sardeli, zapewniły mu połów parasolowych szkieletów. Swą zdobycz, ku przestrodze dla innych rybaków, jedną po drugiej wciągnął na portowe maszty. Dzisiaj ich przejrzyste baldachimy z pajęczyn i wyblakłych na słońcu nitek wodorostów stanowią turystyczną atrakcję.

(rybacką przestrogę uwiecznił Dimitris Vetsikas